Mam drukowaną książkę w domu. Czy mogę przygotować na swój użytek ebooka na podstawie tej książki?

Artur Wasilewski 09.07.2020

Dziś w naszej serii gościnnych wpisów eksperckich temat, który teoretycznie może zainteresować każdego mola książkowego, posiadającego w swojej bibliotece wydania drukowane, a mianowicie samodzielne przygotowanie ebooka z książki papierowej. Zagadnienie kompleksowo opisuje mec. Barbara Stefanowicz z kancelarii prawnej Filipiak Babicz. Zapraszamy do lektury!

Odpowiedź brzmi: tak, pamiętać jednak należy o określonych ograniczeniach.

Cały problem tworzenia we własnym zakresie ebooka z treścią zakupionej książki, wynika z faktu, że kupując książkę w sklepie – nie kupujemy prawa do samej treści książki, a jedynie nośnik, który pozwala się z tą treścią zapoznać. Oznacza to, że jako czytelnik nie posiadamy żadnych praw do dalszego rozpowszechniania samej treści ani czerpania z niej dla siebie korzyści finansowych. Możemy sprzedać dalej sam przedmiot jakim jest zakupiona przez nas papierowa książka, ale nie wolno np. sprzedawać w sklepie wykonanych przez nas jej kserokopii, ani udostępniać publicznie jej skanu.

Dlaczego tak jest?

Autorskie prawa majątkowe do książki

Żeby wyjaśnić jakie konkretnie działania będą legalne a jakie nie, musimy w pierwszej kolejności przybliżyć sobie istotę prawa autorskiego.

Autor, który wymyślił i utrwalił swój utwór, niezależnie od dopełnienia jakichkolwiek formalności, posiada względem swojej książki autorskie prawa oso­bi­ste – czyli np. pra­wo do au­tor­stwa utwo­ru, nad­zo­ru nad spo­so­bem ko­rzy­sta­nia z utworu –  oraz autorskie prawa majątkowe, czyli przede wszystkim uprawnienie do rozporządzania utworem i pobierania wynagrodzenia za korzystanie z niego przez inne osoby.

Osobistych praw autorskich nie można nikomu sprzedać: twórca książki zawsze będzie mianował się jej autorem, ma również prawo do tego, by treść przez niego utworzona nie była zmieniana po jej pierwszym udostępnieniu. Z drugiej strony, prawa majątkowe są zbywalne. Autor może przenieść na kogoś innego (np. na swojego wydawcę) prawo do rozpowszechniania jego książki i pobierania wynagrodzenia za korzystanie z utworu. W tym zakresie autor może również udzielić takiemu innemu podmiotowi licencji (czyli upoważnić ten podmiot do rozpowszechniania jego książki przez pewien – określony, lub nieokreślony – czas).

W założeniu autorskie prawa majątkowe dają monopol na czerpanie zysków z utworu: każdy, kto chciałby później wykorzystać go dla siebie – np.  użyć piosenki w reklamie, obrazu na swojej stronie internetowej, treści książki w celu wykonania ekranizacji – musi zdobyć zgodę uprawnionego oraz zapłacić mu za to wynagrodzenie.

W naszym przypadku pytanie brzmi, czy utrwalenie kupionej przez nas książki w postaci elektronicznej nie będzie naruszało autorskich praw majątkowych danej osoby uprawnionej.

Granice monopolu na zarabianie na utworze

Monopol ma pewne ograniczenia, które są zdroworozsądkowym kompromisem między interesem uprawnionego, interesem zainteresowanej osoby trzeciej (nas – kupującego egzemplarz książki) a interesem publicznym.

Jednym z takich wyjątków jest dozwolony użytek osobisty: wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu, pod warunkiem, że robi się to tylko na potrzeby własne lub osób pozostających z nami w związku osobistym (to w szczególności krewni, powinowaci oraz osoby pozostające z nami w stosunku towarzyskim – bardzo szeroka ustawowa[1] definicja). Oznacza to, że nie musimy prosić uprawnionego o zgodę ani płacić mu za każdym razem, gdy chcemy np. pożyczyć książkę przyjacielowi, a nawet nagrać siostrze płytę z kupionym przez nas w Internecie plikiem muzycznym.

Możemy zatem skopiować również treść kupionej przez nas książki na nośnik multimedialny i korzystać z niej w formie ebooka. Nie zabrania się kopiowania utworów jeśli tylko  w udostępnionym egzemplarzu są wymienione imię i nazwisko twórcy oraz źródło utworu, a przede wszystkim nie przekroczono granic dozwolonego użytku[2].

Gdzie leżą granice dozwolonego użytku?

Dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy. Jakkolwiek enigmatycznie by nie brzmiał ten zapis, oznacza on w praktyce przede wszystkim, że nie możemy odbierać autorowi zysków, które mu się należą ani czerpać z tytułu wykorzystania przez nas książki żadnych zysków dla siebie.

Dla przykładu, w związku z ebookami warto wspomnieć ostatni wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 19 grudnia 2019 r. (C-263/18), w którym uznano, że używanych ebooków – w przeciwieństwie do książek papierowych – ich właściciele nie mogą dalej odsprzedawać. Zwrócono uwagę, że wydania papierowe niszczeją z czasem i tracą swoje właściwości, podczas gdy zapis cyfrowy zawsze pozostanie w takim samym stanie, nawet jeśli był już używany przez kogoś innego. Zdaniem sądu równoległy rynek utworów używanych byłby więc za dużym zagrożeniem dla interesów osób posiadających prawa autorskie majątkowe do sprzedawanych książek.

Wyrok budzi wiele wątpliwości – np. dlaczego kupując egzemplarz w księgarni staję się jego właścicielem, a kupując kopię cyfrową o tej samej treści jestem tylko licencjobiorcą i to w bardzo ograniczonym zakresie – przy czym warto wspomnieć, że w odrębnym orzeczeniu Trybunał nakazuje traktowanie sposobu przekazywania danych przez program online analogicznie do wydania nośnika materialnego zawierającego te same informacje.[3] Problem jest zatem złożony, ale możemy przyjąć, że obecnie w odniesieniu do ebooków linia orzecznicza będzie zgodna z wyżej wspomnianym wyrokiem TSUE w sprawie C-263/18.

W przypadku samodzielnego przygotowania ebooka – tylko i wyłącznie dla swoich indywidualnych potrzeb – nie musimy zatem martwić się, że nasze działanie naruszy czyjekolwiek autorskie prawa majątkowe, o ile nie będziemy skopiowanej treści udostępniać dalej.


[1] Art. 23 ust. 2 Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U.2019.1231 t.j. z dnia 2019.07.03)

[2] J. Preussner-Zamorska, J. Marcinkowska, E. Laskowska [w:] System…, t. 13, red. J. Barta, 2017, s. 613); Machała Wojciech (red.), Sarbiński Rafał Marcin (red.), Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz, WKP 2019

[3] Wyrok TSUE z dnia 3 lipca 2012 r., UsedSoft (C 128/11, EU:C:2012:407) – w odniesieniu do sposobu sprzedaży programów komputerowych; do tego wyroku także odniósł się TSUE w wyroku z dnia 19 grudnia 2019 r. (C-263/18) wskazując, że takiej interpretacji nie powinno się stosować  w odniesieniu do książek papierowych i ebooków.ze względu na funkcjonalne i ekonomiczne różnice między nośnikiem materialnym a elektronicznym.

Autorka: mec. Barbara Stefanowicz (kancelaria prawna Filipiak Babicz)

Kategorie: